Lew Trocki
O aktualności Manifestu Komunistycznego w 90 rocznicę jego
napisania
Napisane: 10 października 1936
Tłumaczenie: Piotr
Strębski- Polska sekcja MIA
Wersja elektroniczna:
Piotr Strębski - Polska sekcja MIA
Adaptacja: Wojtek -
Polska sekcja MIA
Aż trudno uwierzyć, że brakuje zaledwie 10 lat do stulecia „Manifestu partii
komunistycznej”! Ta broszura aż tryska od genialności, którą przewyższa
jakąkolwiek inną w literaturze świata; do dzisiaj zadziwia nas swoją świeżością.
Najważniejsze jej części brzmią, jakby były wczoraj napisane. Nie na żadnej
wątpliwości co do tego, że jej młodzi autorzy (Marks miał zaledwie 29 lat a
Engels 27) lepiej umieli widzieć przyszłość niż ktokolwiek przed nimi, a może i
po nich.
Już we wspólnym wstępie do wydania z roku 1872 Marks i Engels twierdzili, że
mimo iż niektóre drugorzędne akapity „Manifestu” się zdezaktualizowały, nie
mieli oni prawa do wprowadzania żadnych poprawek do pierwotnego tekstu, gdyż w
przeciągu 25 lat „Manifest” przekształcił się w dokument historyczny. Od tamtej
pory minęło kolejnych 65 lat. W tym przedsłowiu postaramy się przedstawić w
skrócie zarówno te myśli „Manifestu”, które dziś utrzymują całą swą moc, jak i
te, które wymagają znacznej zmiany lub poszerzenia.
- Materialistyczne pojęcie historii, które Marks sformułował nieco wcześniej
i po mistrzowsku zastosował w „Manifeście” sprawdziło się w toku wydarzeń i
wytrzymało ciosy nieżyczliwej krytyki. Dziś stanowi jedno z najcenniejszych
narzędzi ludzkiej myśli. Wszystkie inne interpretacje historycznych procesów
straciły jakiekolwiek znaczenie naukowe. Możemy dzisiaj z całą pewnością
twierdzić, że nie tylko nie sposób być rewolucyjnym działaczem, lecz nawet
zwykłym kulturalnym obserwatorem historii, o ile się nie przyswoiło jej
materialistycznej interpretacji.
- Pierwszy rozdział „Manifestu” rozpoczyna się od słów: „Historia wszystkich
dotychczasowych społeczeństw jest historią walk klasowych”. To stwierdzenie,
stanowiące najważniejszy wniosek jaki da się wyciągnąć z materialistycznej
interpretacji historii, natychmiast sam stał się czynnikiem walki klas.
Szczególnie zjadliwe były ataki pochodzące od reakcyjnych hipokrytów,
liberalnych doktrynerów oraz idealistycznych demokratów przeciw teorii, która
zastępowała takie pojęcia jak „wspólny dobrobyt”, „jedność narodową” czy
„wiekuiste prawdy moralne” przez konflikt materialnych interesów. Z czasem do
nich przyłączyły się elementy pochodzące z samego ruchu robotniczego, tak
zwani rewizjoniści, czyli ci, którzy dążyli do korygowania (rewidowania)
marksizmu w świetle współpracy i pojednania klas. Wreszcie i w naszych czasach
pojawili się - właściwie na tej samej drodze - nikczemni epigoni
Międzynarodówki Komunistycznej („stalinowcy”) ze swoją polityką, tak zwanego,
frontu ludowego, co stanowi totalną negację prawidłowości walki klas. Dzieje
się to właśnie w epoce imperializmu, który wszelkie społeczne sprzeczności
doprowadza do najwyższego punktu napięcia i przyznaje „Manifestowi
Komunistycznemu” największe teoretyczne zwycięstwo.
- Anatomia kapitalizmu jako specyficznej formy rozwoju gospodarczego w
społeczeństwie została przez Marksa opisana w dokładny sposób w „Kapitale”
(1867 rok). Ale w „Manifeście Komunistycznym” już wyraźnie zarysowują się
główne linie przyszłej analizy: płaca za robociznę jako ekwiwalent kosztu jej
odtwarzania; przywłaszczenie nadwartości przez kapitalistów; konkurencja jako
podstawowe prawo społecznych stosunków; koncentracja bogactwa w rękach coraz
to mniejszej ilości właścicieli z jednej strony, a z drugiej wzrost ilościowy
proletariatu, przygotowanie warunków politycznych i materialnych koniecznych
dla ustroju socjalistycznego.
- Przesłanka „Manifestu” dotycząca skłonności kapitalizmu do obniżania
pracowniczej stopy życia, a nawet przekształcania ich w nędzarzy, zniosła
potężne bombardowania. Księża, profesorowie, ministrowie, dziennikarze,
socjaldemokratyczni teoretycy i liderzy związkowi wytoczyli bój tak zwanej
„teorii pauperyzacji”. Nieustannie odkrywali znamiona rosnącego dobrobytu
wśród ludzi pracy, przedstawiając robotniczą arystokrację jako proletariat,
lub jako stałą skłonność to, co mogło być li tylko zjawiskiem przejściowym.
Działo się to nawet wtedy, gdy rozwój najpotężniejszego kapitalizmu świata,
kapitalizmu amerykańskiego, z milionów robotników zrobił nędzarzy na
utrzymaniu federalnej, miejskiej lub prywatnej dobroczynności.
- Także wbrew „Manifestowi”, który w handlowych i przemysłowych kryzysach
widział całą serię coraz to większych katastrof, rewizjoniści przysięgali, że
rozwój zarówno krajowy jak i międzynarodowy wielkich trustów pozwoli narzucić
kontrolę na rynek, a to stopniowo doprowadzi do zanikania kryzysów. Koniec
ostatniego stulecia i początki tego, naprawdę cechował tak żywiołowy rozwój
kapitalizmu, że mogłoby się wydawać, że kryzysy to tylko „przypadkowe”
przerwy. Ale tamte czasy przepadły bezpowrotnie. W ostatecznym rozliczeniu
okazało się, że jeszcze raz Marks miał rację.
- „Nowoczesna władza państwowa jest jedynie komitetem zarządzającym
wspólnymi interesami całej klasy burżuazyjnej”. Takie krótkie sformułowanie,
które przywódcy socjaldemokracji określili jako dziennikarski paradoks,
zawiera właściwie jedyną naukową teorię państwa. Kształtowana przez burżuazję
demokracja nie jest - jak myśleli Bernstein i Kautsky - pustym workiem, który
da się zapełnić jakąkolwiek zawartością klasową. Burżuazyjna demokracja może
służyć jedynie burżuazji. Rząd frontu ludowego, bez względu na to czy na jego
czele staje Blum, Chautemps, Caballero czy Negrin, nie jest niczym innym jak
komitetem zarządzającym wspólnymi interesami całej klasy burżuazyjnej. Jak
komitet zaczyna działać niesprawnie, burżuazja daje mu kopniaka i wyrzuca
precz.
- „Wszelka walka klasowa jest walką polityczną. (...) [Następuje]
organizowanie się proletariuszy w klasę, a tym samym w partię polityczną”.
Syndykaliści z jednej strony a anarchosyndykaliści z drugiej, odsunęli - a
nawet i teraz odsuwają - potrzebę zrozumienia tych historycznych
prawidłowości. Syndykalizm w swej „czystej” formie otrzymał właśnie straszny
cios w swej głównej siedzibie, Stanach Zjednoczonych. Anarchosyndykaliści
ponieśli właśnie nieodwracalną klęskę w swojej ostatniej twierdzy, w
Hiszpanii. Także i tu okazało się, że „Manifest” miał rację.
- Proletariat nie może zdobyć władzy w ramach ustanowionego przez burżuazję
ustawodawstwa. „Komuniści (...) oświadczają otwarcie, że cele ich mogą być
osiągnięte jedynie przez obalenie przemocą całego dotychczasowego ustroju
społecznego”. Reformiści usiłowali interpretować ten fragment „Manifestu” w
oparciu o brak dojrzałości proletariatu owych czasów i o niewystarczający
poziom rozwoju demokracji. Losy owych „demokracji”: włoskiej, niemieckiej i
wielu innych wskazuje na to, że „brak dojrzałości” jest raczej znamieniem
właśnie reformistów.
- Aby osiągnąć socjalistyczną transformację społeczeństwa, klasa robotnicza
musi skoncentrować w swych rękach wystarczającą ilość władzy, aby móc obalać
wszystkie i każde przeszkody polityczne, jakie stoją na drodze do nowego
systemu. „Proletariat (...) poprzez rewolucję staje się klasą panującą” -
oznacza to jego dyktaturę. Jest to jednocześnie jedyna prawdziwa proletariacka
demokracja. Jej obszar i głębokość zależą od konkretnych warunków
historycznych. Im więcej państw przejdzie na drogę ku socjalistycznej
rewolucji, tym bardziej wolne i elastyczne będą formy jakie ta dyktatura
przybierze, o tyle bardziej zaawansowana i otwarta będzie demokracja
robotnicza.
- Międzynarodowy rozwój kapitalizmu z góry określa internacjonalistyczny
charakter proletariackiej rewolucji. „Zjednoczona akcja, przynajmniej krajów
cywilizowanych, jest jednym z pierwszych warunków jego [proletariatu]
wyzwolenia”. Późniejszy rozwój kapitalizmu tak powiązał wszystkie części
naszej planety, zarówno tych „cywilizowanych” jak i tych „niecywilizowanych”,
że kwestia rewolucji socjalistycznej nabrała charakteru totalnie i
zdecydowanie światowego. Radziecka biurokracja usiłowała wykreślić „Manifest”
w tej zasadniczej kwestii. Degeneracja bonapartystyczna państwa radzieckiego
jest przykładem aż nazbyt jasnym na to, że teoria socjalizmu w jednym kraju
jest fałszerstwem.
- „Gdy w przebiegu rozwoju znikną różnice klasowe i cała produkcja zostanie
skupiona w rękach zrzeszonych jednostek, władza publiczna utraci swój
charakter polityczny”. Czyli innymi słowy: państwo wygaśnie. Pozostanie
społeczeństwo wyzwolone ze swego kaftana bezpieczeństwa. Nie jest to nic
innego jak socjalizm. W przeciwieństwie – potworne rozrastanie się państwowej
przemocy w ZSRR jest świadectwem oddalenia się od socjalizmu.
- „Robotnicy nie mają ojczyzny”. Nie raz filistrzy oceniali te słowa
zawarte w „Manifeście” jako kpina i prowokacja. Jest to jednak jedyna możliwa
wytyczna w stosunku do kapitalistycznej „ojczyzny”. Odstąpienie od niej przez
II Międzynarodówkę doprowadziło nie tylko do 4 lat wyniszczania Europy, lecz i
również do dzisiejszego cywilizacyjnego zastoju na całym świecie. Wobec
zbliżającej się kolejnej wojny, której drogę utorowała zdrada III
Międzynarodówki, „Manifest” nadal pozostaje najlepszym doradcą w kwestii
kapitalistycznej „ojczyzny”. Jak widać, wspólna i krótka praca dwóch młodych
autorów nadal udziela wskazówek w najważniejszych i najbardziej bieżących
kwestiach walki o wyzwolenie. Jaka inna książka mogłaby choć w przybliżeniu
porównać się do „Manifestu”? To jednak nie oznacza bynajmniej, że po 90 latach
niezrównanego rozwoju sił wytwórczych i wielkich walk społecznych, „Manifest
Komunistyczny” nie powinien ulec poprawom i że nic tam nie można dodać. Myśl
rewolucyjna nie ma nic wspólnego z bałwochwalstwem. Programy i przewidywania
należy poprawiać w świetle doświadczenia, gdyż jest ono najwyższym kryterium
ludzkiego rozumu. Tak więc i „Manifest Komunistyczny” należy poprawić i
uzupełnić. Ale, jak właśnie uczy historyczne doświadczenie, takie poprawki i
uzupełnienia jedynie mogą być owocne jeśli będziemy postępować zgodnie z
metodą jaka leży u podłoża samego „Manifestu”. Postarajmy się to wykazać przy
pomocy kilku najważniejszych wydarzeń:
- Marks uczył, że żaden system nie schodzi z areny historii, zanim nie
wyczerpie swego twórczego potencjału. „Manifest Komunistyczny” piętnuje
kapitalizm za to, że opóźnia rozwój sił wytwórczych. Wówczas jednak, jak i
zresztą w toku następnych dziesięcioleci, takie opóźnianie było względne.
Gdyby w ogóle było możliwe, aby w drugiej połowie XIX wieku zorganizować
gospodarkę na zasadach socjalistycznych, tempo rozwoju byłoby niesłychanie
większe. Takie stwierdzenie jednak, którego nie da się teoretycznie obalić,
nie oznacza bynajmniej, że siły wytwórcze nie rosły na świecie aż do czasów I
wojny światowej. To dopiero w ostatnich 20 latach, mimo nowych zdobyczy nauki
i technologii, rozpoczął się okres zastoju czy nawet regresu. Ludzkość już
zaczyna zużywać swój zakumulowany kapitał, a tu kolejna wojna grozi
zniszczeniem fundamentów ludzkiej cywilizacji na wiele lat. Autorzy
„Manifestu” myśleli, że uda się wyrzucić kapitalizm na śmietnik historii nim
przekształci się z ustroju względnie reakcyjnego w ustrój absolutnie
reakcyjny. Ta transformacja nastąpiła dopiero na oczach obecnego pokolenia i
spowodowała, że nasza epoka jest epoką wojen, rewolucji i faszyzmu.
- Błąd historyczny Marksa i Engelsa w stosunku do dat historycznych
wynikał, z jednej strony z niedocenienia przyszłych możliwości, które jeszcze
żyły w kapitalizmie, a z drugiej zaś strony z przecenienia rewolucyjnej
dojrzałości proletariatu. Rewolucja roku 1848 nie przekształciła się w
rewolucję socjalistyczną, jak to oceniano w „Manifeście”, ale otworzyła w
Niemczech możliwości przyszłego wielkiego wzrostu kapitalistycznego. Komuna
Paryska udowodniła, że proletariat nie może wyrwać władzy burżuazji, jeśli na
jego czele nie stoi dobrze zahartowana partia rewolucyjna. Jednakże długi
okres kapitalistycznego dobrobytu, jaki nastąpił, nie doprowadził do głębszej
edukacji rewolucyjnej awangardy, ale do burżuazyjnej degeneracji robotniczej
arystokracji, a to z kolei stało się głównym hamulcem proletariackiej
rewolucji. Naturalnie i logicznie, autorzy „Manifestu” takiej dialektyki
przewidzieć nie mogli.
- Dla „Manifestu Komunistycznego” kapitalizm był królestwem wolnej
konkurencji. Nawet gdy nadmienia rosnącą koncentrację kapitału, „Manifest” nie
wyciąga koniecznych wniosków co do monopolu, który stał się dominującą formą
kapitalizmu w naszych czasach, co stanowi najważniejszy wstępny warunek dla
socjalistycznej ekonomii. To dopiero później, w „Kapitale”, Marks wykazał
skłonność przekształcania wolnej konkurencji w monopol. Dopiero Lenin dokonał
naukowej oceny monopolistycznego kapitalizmu w swej pracy „Imperializm jako
najwyższe stadium kapitalizmu”.
- Opierając się na przykładzie rewolucji przemysłowej w Anglii, autorzy
„Manifestu” opisali zbyt jednostronnie proces likwidacji klas pośrednich‚
czyli np. proletaryzację na wielką skalę rzemieślników, drobnych handlarzy i
rolników. Prawda jest taka, że elementarne siły konkurencji dalekie są od
ukończenia tego zadania, które jest jednocześnie zadaniem postępowym i
barbarzyńskim. Kapitalizm zrujnował drobnomieszczaństwo w wiele wyższym
stopniu niż osiągnął jego proletaryzację. Jednocześnie państwo burżuazyjne
uczyniło duży świadomy wysiłek aby sztucznie podtrzymać drobnomieszczańskie
warstwy. Na przeciwnym biegunie postęp technologiczny oraz racjonalizacja w
przemyśle, pojawiające się na wielką skalę, powodują bezrobocie i utrudniają
proletaryzację drobnomieszczaństwa. W tym samym okresie rozwój kapitalizmu
maksymalnie przyśpieszył rozwój całych zastępów techników, administratorów,
urzędników, czyli tak zwanej „nowej klasy średniej”. W efekcie te klasy
średnie, o których wygaszaniu tak kategorycznie wypowiada się „Manifest”
stanowią, nawet w tak zaawansowanym kraju jak Niemcy, mniej więcej połowę
ludności. Jednak sztuczne podtrzymywanie przestarzałych warstw
drobnomieszczańskich w żaden sposób nie łagodzi społecznych sprzeczności, lecz
wręcz przeciwnie, nadaje im cech szczególnie złośliwych i tworzy, u boku
permanentnej armii bezrobotnych, najgroźniejszy wyraz degeneracji kapitalizmu.
- Tworzony na miarę epoki rewolucyjnej „Manifest” zawiera (pod koniec II
rozdziału) 10 postulatów, które odnoszą się do okresu bezpośredniego przejścia
z kapitalizmu do socjalizmu. We wstępie do wydania z roku 1872, Marks i Engels
twierdzili, że te postulaty stały się już częściowo nieaktualne, oraz że w
każdym razie ich znaczenie było drugorzędne. Reformiści złapali się tej oceny
i tłumaczyli ją jako dowód na to, że rewolucyjne hasła przejściowe ustąpiły
już na zawsze miejsca socjaldemokratycznemu „programowi minimum”, który jak
wiadomo, nie wykracza poza ramy burżuazyjnej demokracji. Przecież autorzy
„Manifestu” dokładnie określili zasadnicze sformułowanie ich programu
przejściowego, czyli to, że „klasa robotnicza nie może po prostu objąć w
posiadanie gotowej machiny państwowej i uruchomić jej w swych własnych
celach”. Jest to więc sformułowanie skierowane przeciwko fetyszyzmowi
burżuazyjnej demokracji. Nieco później Marks przeciwstawił państwo
kapitalistyczne państwu typu „komuna”. Ten „typ” z czasem nabrał o wiele
bardziej dookreślonych kształtów rad. Dzisiaj nie możemy mówić o programie
rewolucyjnym nie wspominając o radach i robotniczej kontroli. Co więcej, te 10
postulatów, które zdezaktualizowały się w okresie pokojowego działania
parlamentarnego dziś nabrały swego właściwego znaczenia. To właśnie
socjaldemokratyczny „program minimum” stracił bezpowrotnie na aktualności.
- Na poparcie swej nadziei, że „niemiecka rewolucja burżuazyjna może być
tylko bezpośrednim prologiem rewolucji proletariackiej” „Manifest” cytuje o
wiele bardziej zaawansowane warunki europejskiej cywilizacji w porównaniu do
tego, co miało miejsce w Anglii w XVII wieku lub we Francji w wieku XVIII,
oraz wskazuje na o wiele bardziej rozbudowany proletariat. Błąd w tym
przewidywaniu to nie tylko kwestia daty. Już w kilka miesięcy później,
rewolucja w 1848 roku udowodniła, że właśnie w najbardziej zaawansowanych
warunkach, żadna klasa burżuazyjna nie jest w stanie doprowadzić rewolucji do
końca: zarówno wyższa jak i średnia burżuazja ma zbyt wielkie powiązania z
właścicielami ziemskimi, a łączy ich przerażenie w obliczu ruchu masowego;
drobnomieszczaństwo jest zbyt podzielone i zbyt polega na wielkim
mieszczaństwie w kwestii kierownictwa. Jak wynika z całego późniejszego
rozwoju wydarzeń w Europie i w Azji, rewolucja burżuazyjna sama w sobie, na
ogół już nie może być przeprowadzona. Totalne wyeliminowanie feudalnych
rubieży w społeczeństwie może nastąpić tylko pod warunkiem, że proletariat
wyzwolony z wpływów jakie nań mogą mieć partie burżuazyjne, stanie na czele
chłopstwa i narzuci swą rewolucyjną dyktaturę. Tak więc na pierwszym etapie
rewolucja burżuazyjna wplata się w rewolucję socjalistyczną, by w następnym
etapie oddzielić się od niej. W ten to sposób rewolucja narodowa (krajowa)
staje się tylko ogniwem rewolucji światowej. Przekształcanie się baz
ekonomicznych i wszystkich stosunków nabiera charakteru permanentnego
(nieprzerwanego). Dla rewolucyjnych partii w zacofanych krajach Azji, Ameryki
Łacińskiej i Afryki jasne zrozumienie organicznego powiązania między rewolucją
demokratyczną a dyktaturą proletariatu, a więc z międzynarodową rewolucją
socjalistyczną jest kwestią życia lub śmierci.
- Mimo iż „Manifest” opisuje jak kapitalizm wciąga do otchłani zacofane i
niecywilizowane kraje, nie zawiera żadnych wskazówek co do walk
narodowowyzwoleńczych w krajach kolonialnych i półkolonialnych. Skoro Marks i
Engels uważali, że rewolucja socjalistyczna wewnątrz „przynajmniej krajów
cywilizowanych” była kwestią kilku lat, kwestię kolonialną uznano za
automatycznie rozwiązaną, nie w wyniku niezależnego ruchu uciskanych
narodowości, lecz w wyniku zwycięstwa proletariatu w centralnych metropoliach
kapitalizmu. Dlatego więc „Manifest” nie odnosi się do spraw rewolucyjnej
strategii w krajach kolonialnych i półkolonialnych. Sprawy te wymagają
odrębnego podejścia. Na przykład, jest już dzisiaj ewidentne, że o ile
„narodowa ojczyzna” stała się w zaawansowanych krajach kapitalistycznych
totalnym hamulcem historycznym, nadal jest jednak względnie postępowym
pojęciem w krajach zacofanych, które są zmuszone do walki o niezależny byt.
„Komuniści
- twierdzi „Manifest” - popierają wszędzie każdy ruch rewolucyjny przeciw
istniejącym stosunkom społecznym i politycznym.” Ruch ras kolorowych
skierowany przeciwko imperialistycznym ciemięzcom jest jednym z
najważniejszych i najpotężniejszych ruchów przeciw istniejącemu ładowi i
wymaga totalnego, bezwarunkowego i nieograniczonego poparcia ze strony białego
proletariatu. Zasługę za opracowanie rewolucyjnej strategii dla narodów
uciskanych ma przede wszystkim Lenin.
- Najbardziej zdezaktualizowaną częścią „Manifestu Komunistycznego” - nie
tyczy to metody lecz treści - jest krytyka „literatury socjalistycznej” z
początków XIX wieku (rozdział III) i określenie stosunku komunistów do różnych
partii opozycyjnych (rozdział IV). Wymienione w „Manifeście” ruchy i partie
zostały tak doszczętnie zmiecione przez rewolucję roku 1848 oraz przez
następującą po niej kontrrewolucję, że ich nazw należałoby szukać w
historycznym leksykonie. Może jednak i tu „Manifest” jest nam dziś bliższy niż
poprzedniemu pokoleniu. W czasach gdy kwitła II Międzynarodówka, kiedy
marksizm panował niepodzielnie, koncepcje pramarksowskie wydawały się
ostatecznie zepchane do lamusa. Dziś dzieje się coś innego. Rozkład
socjaldemokracji i Międzynarodówki Komunistycznej płodzi diabelskie pomioty i
potworny regres ideologiczny. To tak jakby starcza myśl stała się nagle
zdziecinniała. Procesy degeneracji w poszukiwaniu formułki na panacea,
ponownie odkrywają doktryny już dawno pogrzebane przez naukowy socjalizm.
W kwestii partii opozycyjnych: to właśnie tu minione dziesięciolecia
wprowadziły najgłębsze zmiany, nie tylko w tym znaczeniu, że stare partie
zostały zastąpione przez inne, lecz i również dlatego, że zmieniły zasadniczo
swój charakter i wzajemne stosunki w epoce imperializmu. Dlatego „Manifest”
należy uzupełnić o najważniejsze dokumenty czterech pierwszych zjazdów
Międzynarodówki Komunistycznej, co stanowi podstawową lekturę bolszewizmu oraz o
uchwały konferencji IV Międzynarodówki.
Już mówiliśmy, że - zgodnie z Marksem - żaden ład społeczny nie schodzi ze
sceny zanim nie zużyje swojego potencjału. Ale nawet już przestarzały ład nie
odchodzi bez oporów ustępując miejsca następnemu. Zmiana ustroju społecznego
zakłada najtwardszą z walk klasowych: rewolucję. Jeżeli proletariat, z takiego
lub innego powodu, okaże się niezdolny do obalenia zuchwałym ciosem zgrzybiałego
ładu kapitalistycznego, to kapitał finansowy, starając się utrzymać swe
niestabilne panowanie, w sposób nieunikniony przekształci zrujnowane i
zdemoralizowane drobnomieszczaństwo w mordercze bandy faszyzmu. Burżuazyjna
degeneracja socjaldemokracji i faszystowska degeneracja drobnomieszczaństwa
powiązane są mechanizmem przyczyny i skutku.
Dzisiaj III Międzynarodówka - w sposób o wiele bardziej obleśny niż II -
spełnia zadanie polegające na oszukiwaniu i demoralizowaniu świata pracy.
Poprzez mord popełniony na awangardzie hiszpańskiego proletariatu,
nieposkromieni oprawcy z Moskwy nie tylko oczyszczają teren dla faszyzmu, lecz
wykonują sporą część ich brudnej roboty. Wydłużający się kryzys międzynarodowej
rewolucji staje się coraz to bardziej kryzysem ludzkiej cywilizacji, a
zasadniczo da się go sprowadzić do kryzysu rewolucyjnego kierownictwa.
IV Międzynarodówka, jako spadkobierczyni wspaniałej tradycji, której
najcenniejszym ogniwem jest „Manifest partii komunistycznej” szkoli nowe kadry
dla rozwiązywania starych zadań. Teoria to uogólnione realia. W rzetelnym
stanowisku wobec rewolucyjnej teorii wyraża się pragnienie odbudowy społecznych
realiów. To, że nasi Towarzysze na południu Czarnego Lądu jako pierwsi
przetłumaczyli „Manifest” na język afrikaans jest dowodem na to, że myśl
marksowska żyje dziś pod sztandarem IV Międzynarodówki. Do niej należy
przyszłość. Kiedy będziemy obchodzili stulecie „Manifestu Komunistycznego” IV
Międzynarodówka będzie decydującą siłą rewolucyjną na naszej planecie.
[Powrót do strony
głównej] [Powrót do spisu prac Trockiego]