Napisane: 29 kwietnia 1937 r.
Po raz pierwszy opublikowane:
Socialist Appeal, 28 sierpnia 1937 r.
Źródło:
http://magister.msk.ru/library/trotsky/trotm407.htm
Tłumaczenie: Cezary
Adaptacja: Wojtek
- Polska Sekcja MIA - listopad 2002
Na 12 dni przed moskiewskim procesem domniemanych trockistów - Piatakowa, Radka i in. - faszyści w Gdańsku sądzili rzeczywistych trockistów: doktora Jakubowskiego i jego dziewięcioro towarzyszy. Wielki proces moskiewski, który wzburzył cały świat, istotnie odwrócił uwagę od procesu gdańskiego. Wielka prasa światowa prawie nic nie mówiła o rozprawie gestapo z gdańskimi rewolucjonistami. A proces gdański zasługuje na uwagę i jako taki, i dlatego że naświetla proces moskiewski, czy lepiej powiedzieć: prześwietla.
Dopiero w ostatnich dniach dostałem od przyjaciół numery faszystowskiej gazety "Der Danziger Vorposten" ("Gdańska Forpoczta" - przyp. tłum.) ze sprawozdaniem z procesu sądowego, oraz nielegalne wydania gdańskiej organizacji "trockistów", konkretnie ich gazetę "Spartakusbund" ("Związek Spartakusa" - przyp. tłum.) i okolicznościowe ulotki.
"Staranne śledztwo i przygotowania gestapo - pisze "Der Danziger Vorposten" z 9 grudnia 1936 r. - umożliwiły zdemaskowanie kilka dni temu komunistycznej tajnej organizacji "Związek Spartakusa" i aresztowanie większej części jej członków". Ogółem zatrzymanych zostało około 60 osób. Gestapo twierdzi, że "zbrodniarze usiłowali uczynić swą organizację zbiegowiskiem wszelkich wrogów państwa. Prowadzili wytężoną pracę, wydawali ulotki, kolportowali wwiezioną z zagranicy tajną literaturę, zbierali składki i in. (...) Jedna z osób kierujących organizacją odwiedziła nawet latem tego roku (1936 - L. T.) w Norwegii Trockiego. (...) Aż do rozbicia tajnej organizacji prowadzona była - najprawdopodobniej za pośrednictwem Poczty Polskiej - ożywiona korespondencja z Trockim".
Już w tych pierwszych wersetach pobrzmiewają znajome melodie: organizacja trockistowska jako "zbiegowisko wszelkich wrogów państwa" (tu: faszystowskiego); wyprawa jednego z przywódców do Trockiego, przypominająca "lot" Piatakowa do Oslo; ożywiona korespondencja oskarżonych z Trockim i otrzymanie od niego "instrukcji"... Wygląda tak, jakby akt oskarżenia przygotowany przez Wyszyńskiego półtora miesiąca później został skonstruowany na wzór gdańskiego.
Z 60 aresztowanych przed sądem stanęło jedynie 10 osób w wieku od 23 do 57 lat. Co naziści zrobili z pozostałymi aresztowanymi, nie wiem. Głównym oskarżonym był, nazwany wodzem organizacji, dr Franz Jakubowski, obywatel niemiecki. Wszyscy pozostali są obywatelami gdańskimi. "Wódz trockistowskiej bandy - głosi sprawozdanie sądowe - wyłożył pokrótce swą rewolucyjną robotę". W Gdańsku stosują tę samą terminologię, co i w Moskwie: organizacja opozycyjna jest nazywana nie inaczej niż "bandą". Jakubowski w 1930 r., mając 25 lat, został marksistą, w 1932 r. wstąpił do partii komunistycznej, w 1935 r. został trockistą. Był zaprzyjaźniony z innym młodym marksistą, dr. Siegfriedem Kissinem, który to właśnie odwiedził Trockiego w Oslo.
Według aktu oskarżenia gdańscy trockiści w swych ulotkach i w gazecie "mieszali z błotem wszystko co niemieckie, a Rosję Radziecką przeciwnie - wynosili pod niebiosa". Podczas aresztowania u dr. Jakubowskiego znaleziono "nie tylko materiały drukowane, ale także amerykańskie dolary i angielskie funty". I w tej części akt oskarżenia przygotowany przez gestapo wydaje się być pierwowzorem dla aktów oskarżenia przygotowanych przez Państwowy Zarząd Polityczny. Z tą różnicą, że moskiewscy "trockiści" mieszali z błotem wszystko co radzieckie i bili pokłony faszyzmowi, a gdańscy postępowali odwrotnie; Piatakow dostawał marki od firm niemieckich, a u Jakubowskiego znaleziono dolary i funty.
"Der Danziger Vorposten" z 12 stycznia zamieszcza fotografię sali sądowej podczas przemówienia prokuratora, którym był co prawda nie Wyszyński, tylko Hoffman. Sala, jak pisze gazeta, pękała w szwach od publiczności. Oskarżonym zarzuca się: oczernianie państwa, naruszenie spokoju publicznego, rozpowszechnianie fałszywych informacji, naruszenie ustaw prasowych, i wreszcie nielegalne posiadanie broni. Jeśli gdańscy trockiści "wynosili pod niebiosa Rosję Radziecką", to w każdym razie z wyjątkiem stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości. I tak, jako szczególnie ciężką winę Jakubowskiego wymieniono to, że w swym artykule "moskiewski spektakl sądowy porównywał z procesem podpalaczy Reichstagu". Prokurator (Hoffman, a nie Wyszyński) rozpacza nad tym "dziwacznym zestawieniem". Przemówień oskarżonych gazeta nie cytuje: widocznie się nie kajali ani nie wychwalali Hitlera, tylko głosili swe poglądy rewolucyjne.
Dziesięcioro oskarżonych - wśród nich były dwie kobiety - dostało, licząc razem, trzynaście lat więzienia, przy czym Jakubowski, dla którego prokurator żądał pięciu lat ciężkich robót, dostał trzy lata i trzy miesiące więzienia. Wyrok głosi między innymi: "Związek trockistów trzeba postrzegać jako organizację komunistyczną; co prawda między trockistami a pozostałymi komunistami są różnice, jednak dotyczą one nie światopoglądu, lecz tylko problemów partyjnej taktyki". Na zakończenie przewodniczący sądu wyraził żal z powodu tego, że główny winowajca, dr. Kissin, mieszka w Kopenhadze, a nie zasiadł na ławie oskarżonych. Senat Gdańska oczywiście miał na tyle rozumu, żeby wstrzymać się przed żądaniem ekstradycji Kissina.
Bardzo ciekawe są numery "Spartakusbundu", w pełni przedstawiające profil polityczny organizacji. Słyszeliśmy od gestapo, że spiskowcy za pośrednictwem Poczty Polskiej przesyłali materiały, w których mieszali z błotem wszystko co niemieckie. Lecz apel w sprawie wydarzeń hiszpańskich zaczyna się od słów: " Faszystowskie rządy: niemiecki i polski obłudnie ogłosiły swą neutralność w hiszpańskiej wojnie domowej. Ale w rzeczywistości cal czas wysyłają broń hiszpańskim faszystom".
Ulotka, wzywająca dokerów, by wszystkimi siłami przeszkadzali dalszemu wysyłaniu broni, podpisana jest tak: "Międzynarodowi Komuniści Niemiec Sekcja gdańska (trockiści)". Tak więc Związek Spartakusa uważa się za część ogólnoniemieckiej organizacji trockistów, tej samej, która według Wyszyńskiego zawarła sojusz z gestapo już w 1932 roku: a więc gestapo było w sojuszu z trockistami jeszcze zanim powstało!
Ulotka w sprawie katastrofy starych partii robotniczych stwierdza: "Swą polityką one same wykuwały sobie taki los. Dopóki było można, wpajały swym zwolennikom złudzenia i przez to powstrzymywały ich od walki przeciw nazistom". Przywódcy Związku Spartakusa nie sieją złudzeń, pisząc: "Wiemy, że faszyzm obalić niełatwo; ciężka i niebezpieczna, długa i uparta nielegalna robota jest niezbędna, żeby przygotować jego upadek. (...) Pomóżcie nam budować nową partię komunistyczną, która da proletariatowi rewolucyjne kierownictwo. Pomóżcie nam budować Czwartą Międzynarodówkę, która poprowadzi rewolucję światową do zwycięstwa".
Gdańscy faszyści wysunęli hasło: "Gdańsk powinien się stać antybolszewicką twierdzą na niemieckim wschodzie". Według Wyszyńskiego trockiści powinni być więc częścią garnizonu tej twierdzy. Jednak oni w żaden sposób nie chcą dać się wpasować w ten schemat: "Nie współpraca z burżuazją - piszą w swej gazecie - lecz obalenie faszyzmu orężem proletariatu - oto zadanie gdańskich antyfaszystów. Organizowanie robotników w przedsiębiorstwach, w urzędach pracy i w obozach pracy - organizowanie do oporu i aktywnej walki przeciw nazizmowi - to jedyny środek umożliwiający obalenie faszyzmu".
Jaki jest stosunek gdańskich trockistów do obrony ZSRR? Gazeta "Spartakusbund" pisze: "Hitler oferuje swe usługi w charakterze super-Wrangla, który urządzi imperialistyczną krucjatę przeciw Związkowi Radzieckiemu. (...) Stalin i jego biurokracja są bardzo wielkim zagrożeniem dla istnienia władzy radzieckiej. W polityce wewnętrznej zastąpili oni panowanie proletariatu panowaniem biurokracji; w polityce zagranicznej woleli sojusz z burżuazją niż wsparcie proletariatu. Ale nie udało im się jeszcze unicestwić najważniejszych zdobyczy społecznych Rewolucji Październikowej, prywatna własność środków produkcji wciąż jeszcze jest w Rosji zlikwidowana. Dlatego obrona Rosji Radzieckiej pozostaje bezwarunkowym obowiązkiem proletariatu". I nie zapominajmy, że tak pisze się na terytorium podlegającym władzy Hitlera!
W sierpniu 1936 roku, na kilka dni przed procesem Zinowjewa i Kamieniewa, gdańska grupa stalinowców zwróciła się do Związku Spartakusa z propozycją jednolitego frontu. Ale zaledwie rozpoczęły się rozmowy, rozpoczął się też moskiewski proces. Już następnego dnia gdańscy stalinowcy pisali: "Związki z gestapo nie dziwią nas: przecież trockistowska filia w Gdańsku od dawna już jest szpiegowskim i prowokatorskim centrum gdańskiego gestapo". W małej skali widzimy tu wzór tego zboczenia, które Państwowy Zarząd Polityczny wnosi w szeregi klasy robotniczej całego świata. "Gdybyśmy byli związani z gestapo - odpowiedzieli z pogardą gdańscy trockiści - to dawno siedzielibyście już w więzieniach, bo sami prowadziliście z nami rozmowy". W rzeczywistości w więzieniu znaleźli się wkrótce członkowie Związku Spartakusa!
Podobieństwa między procesem gdańskim a moskiewskim nie powinny jednak zamknąć naszych oczu na podstawową różnicę między nimi: gdańskie oskarżenie było zasadniczo prawdziwe, a moskiewskie fałszywe od początku do końca. W Gdańsku przedstawiono bezsporne dowody rzeczowe, zatrzymane podczas aresztowań. Żadna organizacja rewolucyjna nie może żyć ani działać bez programu i prasy. Za pomocą swego skromnego powielacza gdańscy trockiści podtrzymywali łączność między sobą oraz z masami. Nie wyrzekali się na procesie ani swoich idei, ani swoich publikacji. Przyznawali się do solidarności ze mną tak w swojej prasie, jak i na procesie. O żadnej "skrusze" sprawozdanie nie wspomina ani słowem. Na ławie oskarżonych w Gdańsku siedzieli moi prawdziwi towarzysze, a nie wrogowie, którzy na rozkaz policji nałożyli maski przyjaciół.
Na procesie była mowa o podróży Kissina do Oslo. Wspominaliśmy przy tym o "locie" Piatakowa. Ale chodzi o to, że Kissin rzeczywiście odwiedził mnie w lipcu 1936 r., podczas podróży z Gdańska do Danii. O tej wizycie informowała już wtedy prasa norweska: warunki mojego życia wykluczają możliwość wizyt tajnych.
Wymysłem jest co prawda twierdzenie, jakobym wysyłał do Gdańska "instrukcje": o grupie gdańskiej dowiedziałem się od Kissina na kilka dni przed moim internowaniem i żadnej korespondencji z nią nie prowadziłem. Ale istoty sprawy to w niczym nie zmienia. Wiązała nas ścisła solidarność ideowa. Jak wykazują numery "Spartakusbundu", młodzi przywódcy tej organizacji i bez moich "instrukcji" dobrze orientowali się sprawach politycznych.
Faszystowski prokurator nie oskarżył gdańskich trockistów o terror, sabotaż i szpiegostwo i nie zażądał ich głów. Można to wyjaśnić tym, że reżim totalitarny w Gdańsku jest jeszcze świeżej daty, i opinia społeczna w samej partii rządzącej nie jest przygotowana na takie środki. Stalin jest teraz wychowawcą faszyzmu. Państwowy Zarząd Polityczny udziela lekcji gestapo. Kiedy sytuacja Hitlera stanie się jeszcze trudniejsza, to niemieccy Wyszyńscy będą ścinać głowy rewolucyjnych robotników, których oskarżą i o terror, i o sabotaż, i o szpiegostwo. Można nie wątpić w to, że ziarna moskiewskich prowokacji nie padną na kamienie. Ale i ziarna zasiane przez Związek Spartakusa wydadzą w swoim czasie rewolucyjny plon.
L. T.